piątek, 20 listopada 2015

Rosja: Kolej Transsyberyjska Irkuck - Władywostok. Docieramy do granicy Rosyjsko - Chińskiej



Chłopcy bawią się w strzelanie
laserową bronią, taką na niby ;)
W pociągu na tej trasie jest znacznie mniej podróżujących. Zaraz po rozlokowaniu się na naszych miejscach kładziemy się spać. „Rano” (około 14) okazało się, że w naszym wagonie mamy 8 Polaków ( ciut od nas starszych), podróżników z Poznania. W wagonie spokojnie, niewiele młodych ludzi, rodziny, adepci wojskowi. Raczymy się własnym towarzystwem. Gramy w karty, Damian z „sąsiadami“ gra w szachy, pijemy, śmiejemy się. Jest wesoło! Czas mija podobnie jak w drodze do Irkucka. Za oknem widać ogromne tereny zalane wodą ( natrafiliśmy na największa od wielu lat powódź w Rosji). Damian w czasie tego etapu podróży poznaje również swoją przyszła teściową, przyszłej żony niestety jeszcze nie zna! Chłopaki nawiązują kontakt z  Rosjanami z krwi i kości. Wieczorem panowie Rosjanie wpraszają się z samogonem do nas. Są jednak trochę nie z naszej bajki dlatego chłopaki sprytnie, argumentując że niby Ani i mi przeszkadzają, przenoszą się do ich boksu. To byli naprawdę dziwni ludzie, m.in podejrzewali nas o szpiegostwo,  szaleni! Na szczęście szybko się upili i zasnęli.
Po chwili znowu akcja „telefon”... tym razem już po chwili zażegnana. Położyliśmy się spać. Kolejny dzień (18.08) bez ciekawszych wydarzeń - rozmowy, gra w karty, zakupy u babuszek. 20.08.2013 o godz. 11.20 docieramy do stacji końcowej Kolei Transsyberyjskiej ( godz. 4.20 czasu moskiewskiego). Oznacza to, że od Moskwy, koleją, przemierzyliśmy 9288 km. Żegnamy się z Polakami, zdjęcia przy tablicy pamiątkowej Kolei Transsyberyjskiej i peronowym pomniku. Udajemy się na II piętro, do informacji. Priorytetem stało się znalezienie transportu do Chin (do Harbinu). Bezpośredni autobus nocny kosztuje 2400 rubli...bardzo drogo! Decydujemy się jechać elektryczną  do Ussuryjska (120 rubli), a dalej będziemy kombinowali jak się dalej przedostać. Elektryczkę mamy o 17.00 lub 7:30 rano. Była godzina około 12:30. Decydując się na wyjazd o 17:00 mielibyśmy niewiele czasu na w zwiedzanie miasta. Zdaliśmy się na los – jak zdążymy tak pojedziemy. W przechowalni zostawiliśmy bagaże  ( 150 rubli)  i ruszyliśmy w miasto. Damian wszedł do łodzi podwodnej (100 rubli), dalej podążaliśmy w kierunku punktu widokowego Orle Gniazdo. Panorama 
Panorama Władywostoku
miasta lekko zakłócona przez liczne nowe bloki, mimo wszystko widok malowniczy, miasto znajduje się nad dwiema zatokami. Zeszliśmy ze wzgórza. Ze spostrzeżeń: miasto brudne, jednak pełne uroku, najbardziej europejskie ze wszystkich miast rosyjskich, bardzo ładne dziewczyny, nowoczesne samochody ( z kierownicą po prawej stronie), klimatyzowane autobusy. Władywostok jest znacznie odmienny od wcześniej widzianych przez mnie rosyjskich miast. Cel kolejny – Muzeum Fortecy Władywostockiej. Jedziemy tam autobusem nr 15 ( 17 rubli – bilet kupiony u kierowcy). Choć miasto nie wydaje się duże to na półwysep jedziemy bardzo długo. Jedziemy przez most a`la ten w San Francisco. Patrząc na nadbrzeże nie można mieć wątpliwości, że to miasto przemysłowe z dobrze rozwiniętym portem. Dojechaliśmy do ostatniego przestanku linii nr 15 ( na wyspie). Piękne widoki! Musimy się przesiąść na bus nr 29. Czekamy na niego długo prawie godzinę ( jak się okazało od razu mogliśmy jechać busem 29 z centrum). Nic to, wsiedliśmy w bus 29 i niestety pojechaliśmy za daleko. Jadąc asfaltem skręcaliśmy w drogę szutrową. Gdy dojechaliśmy do niewielkiego sklepu było już za daleko. W sklepie kupiliśmy kartoszki oraz wodę i czekaliśmy na bus powrotny w międzyczasie próbując złapać stopa. Po 25 minutach przyjechał wyczekiwany środek transportu. Po 2 km kierowca wskazał nam gdzie wysiąść, żeby do muzeum dojść. Ku naszemu zdziwieniu muzeum w poniedziałki wtorki jest nieczynne ( noo  mamy cela – trafiamy tam właśnie we wtorek) Poza tym muzeum czynne jest w godzinach 9-17 więc od 16:40 (o tej przybyliśmy) niewiele byśmy zobaczyli. Podjęliśmy jednak próbę dostania się

się tam. Minęliśmy szlaban. Po przejściu leśną aleją ok. 1 km naszym oczom ukazała się brama. Zamknięta rzecz jasna. Ania próbowała przekonać pana ciecia żeby nas wpuścił. Niestety ten wyzwał nas od analfabetów i kazał się wynosić. Nic to, wróciliśmy na drogę, wsiedliśmy w autobus nr 15 i ruszyliśmy w kierunku miasta. Postanowiliśmy wysiąść za pierwszym mostem, przed drugim. Mamy nadzieję, że most da się pokonać pieszo. Mieliśmy się o tym przekonać niebawem. Udało się! Po przejściu kilku uliczek trafiamy na most a`la w San Francisco, później promenada, „Clooney” (Damian jakby kto wątpliwości miał o kim mowa) zabiera nas na romantyczny spacer po głównym deptaku Władywostoku. Z gorąca wpadamy na pomysł zakupu piwa (za ostatni grosz...). Jako, że kolejnego dnia są Ani urodziny, Ania stawia 2 litry piwa + suszoną rybę na przegryzkę. Z napitkiem i prowiantem udajemy się do pobliskiego parku, gdzie zasiadamy do konsumpcji. Namierzamy Pana z kototygrysem na smyczy, w tym czasie nas namierza policja. Proszą o dokumenty. Czepiają się Ani. Po krótkiej wymianie zdań kazali nam zakończyć imprezę i oddalili się bez wystawienia mandatów. Wieczór zakończyliśmy w porcie, siedzieliśmy tam do zachodu słońca, była pełnia, życzenia....hmm :). Władywostok ma pozytywny klimat. Przed nami kolejna noc na dworcu, pociąg do Ussyryjska mamy o 7:30. Najpierw zajęliśmy górną poczekalnię, ale chwilę po północy kazali nam przejść do poczekalni na dole. Skrawka miejsca do odpoczynku brak, jedynie kilka krzeseł. Z Anią poszłyśmy spać: Ania w kąt, w śpiwór, ja zajęłam okienny parapet. Ponadprzeciętnie niewygodnie! Chłopaki całą noc grali w karty, wyrywali miejscowe dziewczyny, szukali alkoholu ( tak nam mówili), a tak naprawdę pilnowali nas! Jest 7:00 dnia 21.08 (dziś urodziny Ani), 30 minut do odjazdu. W początkowo pustej elektryczce zajęliśmy dwa „przedziały”, chłopaki odsypiali noc, my jednym okiem zerkałyśmy na bagaże, a drugie też się przymykało. Czym dalej tym więcej ludzi wsiadało. Byliśmy trochę jak atrakcja turystyczna. Do celu docieramy po 3 godzinach. 
Elektryczka po Ussuryjska
W Ussuryjsku wzięliśmy marszrutę do Pograniczyja ( około 2 godziny jazdy; 250 rubli/osoba). W Pograniczyju szukaliśmy transportu do Chin – autobus do Shienfienie (Chiny) kosztował 1800 rubli więc szukaliśmy dalej. Facet, którego pytamy o drogę oferuje nam podwózkę do granicy (14 km) za 350 rubli całość. Wsiadamy! Po 15 minutach jesteśmy na granicy Rosyjsko – Chińskiej. Granica to rozpadająca się buda ze szlabanem i  obskurną wiatą, która pełni funkcję poczekalni dla pasażerów autokarów oczekujących na odprawę. 
Przejście graniczne Pogranichny
Przejście graniczne Pogranichny
Niestety okazuje się, że nie ma tu przejścia pieszego, mogą tę granicę przekraczać jedynie autokary i tiry – jednym słowem dupanczi! Żeby dostać się do Chin musimy kupić bilety autokarowe za 1200 rubli / osoba (na trasę 10 km), Facetka „w okienku” mówi nam, że za godzinę będzie tańszy (za 900). Nasz budżet na 4 osoby wynosił 250 rubli! Zmiłuj się nie ma. Granicy bez biletów nie przekroczymy. Decydujemy się na zakup tańszych biletów. Ania i Maciej wzięli dolary i poszli dalej z Panią negocjować. Miejscowość Suifenhe znajduje się zaraz za granicą, więc w pewnym sensie ta opłata to haracz. Dolarów Pani nie przyjęła, musieliśmy je wymienić. Kantoru brak. Tym razem kierowcy autokarów stojących w kolejce do odprawy okazali się niezwykle pomocni. Po 20 minutach „uzbieraliśmy” na bilety. Mało uprzejma Pani z okienka kazała czekać, zawoła nas na nasz autobus. Po 3 godzinach oczekiwania udało się, wsiedliśmy! Przejechaliśmy 200 metrów...kazali nam zabrać plecaki, udaliśmy się do miejsca odpraw. Trwała ona chwilę, rosyjską granicę przekroczyliśmy bez większych problemów, z powrotem zapakowaliśmy się do autokaru. Po przejechaniu kilkuset kolejnych metrów wsiadł celnik chiński. Zadał nam kilka pytań po angielsku i złowieszczo powiedział „łelkom to czajna”!


Na każdej stacji można nabyć świeże produkty



Samowar z wrzątkiem
Na niektórych stacjach obowiązuje zakaz sprzedaży jedzenia. Stoliki rozstawione są za płotem peronu.
Największa od lat powódź na Dalekim Wschodzie Rosji
Łazienka w Plackarcie

Dojeżdżamy do ostatniej stacji Kolei Transsyberyjskiej
Muzeum okręt podwodny S-56

Pomost przy promenadzie we Władywostoku
Dworzec kolejowy we Władywostoku

Kartoszka z kapustą 
Władywostok
Hinduska parada na promenadzie
Port we Władywostoku


W drodze do granicy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz