środa, 25 listopada 2015

Chiny: W Pałacu Letnim nie byliśmy. W Świątyni Lazurowych Obłoków i Parku Xiangshan i owszem, tam też można miło spędzić czas


Witamy, witamy
Kolejny dzień w Pekinie postanowiliśmy spędzić na północno - zachodnich obrzeżach miasta. Mamy plan udać się do Pałacu Letniego, przy okazji chcemy wstąpić do budynku Uniwersytetu Pekińskiego. Jako, że mój urlop dobiega końca, a wyspać się i wypocząć też trzeba to zalegamy w łóżkach do 11, pełne lenistwo! Nie spieszyliśmy się, powoli przygotowywaliśmy się do wyjścia, nastało południe. Uznaliśmy, że to już pora wczesno obiadowa - porozumiewawcze spojrzenia i nasze kroki kierujemy do zaprzyjaźnionej kuchni. Dania niezmiennie smaczne, tym razem do makaronu dobraliśmy surowe warzywa. Pycha! Z pełnymi brzuchami ruszyliśmy na przedostatnią linię metra linii nr 8, do Pałacu Letniego. Na miejscu zastaliśmy tłumy. Bilet wstępu kosztował 30Y. Poszliśmy stamtąd czem prędzej  (tym bardziej, że Damian nie chciał nas przewieźć łódką po tamtejszym jeziorze, więc wchodzić się nie opylało). Kierownik wycieczki (Żorż) wypatrzył wzgórza na zachód od Pałacu Letniego. Żeby się tam dostać próbowaliśmy złapać taksówkę, co okazało się misją niemożliwą - kto by pomyślał!
Dotarliśmy na przystanek autobusowy skąd linią 696 ( bilet 1Y) udaliśmy się w kierunku wzniesień. Po 10 minutach przejażdżki (do autobusu wsiada się drzwiami środkowymi, gdzie od razu, u nieustannie krzyczącej Pani kupuje się bilet, wysiada się drzwiami tylnymi) trafiamy w ciekawe, nadzwyczaj spokojne miejsce, bez gwaru, hałasu i chińskich sklepikarzy. Dla ochłody znowu dogadzamy sobie lodami – tym razem Pani za 3 szt zażyczyła sobie 10Y, hmm jak to możliwe? Trafimy do parku przy świątyni ( wejście 5Y). Nie bardzo możemy się z panią dogadać, więc nie do końca wiemy gdzie na ten bilet możemy wejść. Po chwili okazało się, że musieliśmy kupić kolejny bilet (10Y). Ten droższy upoważniał do wejścia na teren Świątyni Lazurowych Obłoków. Miejsce majestatyczne, zaplanowane zgodnie z zasadami Feng Shui, droga do środka wiedzie przez bramę z diabełkami, za nią kolejne bramy i kolejne świątynki, zielone skwerki, zaułki. W końcu docieramy do  głównej Świątyni, z tarasów której rozpościera się piękna panorama miasta. Mamy szczęście bo przejrzystość powietrza pozawala nam na podziwianie tego urokliwego widoku. Jakiś chłopiec zaczepia Damiana z zapytaniem czy może zrobić zdjęcie jego gadżetowi (szalikowi pewnego Polskiego klubu sportowego). Nasza modeleczka pozuje zawodowo!! Pstryknęliśmy kilka fotek ze wzgórza. Mieliśmy zamiar wjechać jeszcze na najwyższy punkt parku Xiangshan (557 metrów), na Wzgórze Palenia Kadzideł, skąd zamarzyło nam się kontemplować zachód słońca. Niestety ostatnia kolejka wjeżdżała o 16:00, była to trochę smutna informacja, ale przestaliśmy tak mocno żałować jak się  dowiedzieliśmy, że przyjemność ta kosztowała 60Y.
Świątynia Lazurowych Obłoków
Przeszliśmy się jeszcze do Pagody znajdującej się po drodze na wzgórze. Po spacerze wróciliśmy na przystanek autobusowy (tym razem linii 331), przesiedliśmy się do metra. W drodze powrotnej próbowaliśmy znaleźć Uniwersytet Pekiński, gdzie, jak wyczytaliśmy w lokalnej gazecie, w czasie wakacji codziennie o 19:30 jest pokaz tańca z „żelaznymi wachlarzami”. Jak się okazuje Uniwersytet Pekiński ma wiele filii, niestety nie trafiliśmy do odpowiedniej, idziemy zatem na jedzenie do naszej jadłodajni. Właściciele klasycznie uśmiechnięci, serial w TV leci. Po jedzeniu pokręciliśmy się jeszcze trochę po okolicy, nabyłam suweniry. Zakupiliśmy również różne owoce, których nie znaliśmy - duży żółty z kolcami (Durian) – średnio smaczny, „owoc smoka” – różowa otoczka z biało czarnym środkiem, wyglądał super, ale smak taki sobie, do tego zestawu dobraliśmy owoc podobny do liczi oraz arbuza. Degustacja odbywała się na naszej ulubionej hostelowej kanapie. W DHH pojawiły się dwie Polki z Torunia podróżujące po Chinach. Chwila rozmowy, wymiana wrażeń, polecamy miejsca w Pekinie, chemii jednak nie ma, więc rozmowa szybko się kończy. Zajadamy się owocami, przychodzi Andy i tak mija nam wieczór.
Świątynia Lazurowych Obłoków
Świątynia Lazurowych Obłoków
Świątynia Lazurowych Obłoków
Lamaistyczna pagoda w Parku Pachnących Wzgórz
Panorama Pekinu

Park Xiangshan

Park Xiangshan
Nasza metoda pytania o to co to - kładziemy produkt na zeszyt stawiając znak zapytania. Otrzymujemy informację po Chińsku po czym w hostelu pytamy co to znaczy po angielsku. Trochę dookoła, ale jak ktoś mocno chce się dowiedzieć.. :)


Durian - bardzo dziwny w smaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz