środa, 18 listopada 2015

Rosja: Moskwa - pierwsze chwile na rosyjskiej ziemi

......plany wyjazdowe trwały niemalże rok, przybliżony termin ustaliliśmy w styczniu, bilety na kolej transsyberyjską oraz  powrotne bilety lotnicze zakupiliśmy z około dwumiesięcznym wyprzedzeniem (na kolej 45 dni przed opuszczeniem Moskwy, odcinek Moskwa – Irkuck kosztował 648 zł, Irkuck – Władywostok 590zł). Nie mieliśmy konkretnej wizji co chcemy zobaczyć, daty na biletach wskazywały kiedy i gdzie mamy się stawić, reszta była improwizacją, wiadomo, delikatnie kontrolowaną bo z przewodnikiem w ręku, ale jednak. Skład podstawowy czteroosobowy: Ania, Maciej, Damian i ja. Ustalona data spotkania w Moskwie 07.08.2013. Z Ania i Maciejem spotykam się 7 sierpnia na lotnisku Tegel w Berlinie skąd lecimy do rosyjskiej stolicy (Berlin Tegel - Moskwa Domodedovo – AirBerlin 400zł). Z Damianem widzimy się w na miejscu.
Dnia 7 sierpnia 2013 r. około 16:00 czasu lokalnego (+2h od czasu polskiego) stawiam pierwszy krok na rosyjskiej ziemi. Odprawa paszportowo-celna na lotnisku trwa około 1,5h – dzieciaki płakały, baby się kłóciły, zaduch straszny, humory jednak niezmiennie nam dopisywały. Welcome to Russia chciałoby się rzec! Odebraliśmy bagaże i autobusem nr 308 (100 rubli) ruszyliśmy w kierunku miasta. Dojechaliśmy do zielonej stacji metra, na której czekał już na nas Damian. Razem kierowaliśmy się do centrum, do hostelu A la Russe, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Kiedy przekraczaliśmy próg budynku przyjechała karetka... Ania podsłuchała, że któryś z gości ma ospę... zeszłoroczny horror nieprzebytej dotąd choroby
Widok na Plac Czerwony
powrócił! Nic to, zrzuciliśmy torby w naszym dziesięcioosobowym pokoju i poszliśmy zwiedzać miasto. Plac Czerwony, Kreml, Mauzoleum Lenina, spacer wzdłuż rzeki – miejsca  turystycznie obowiązkowe odhaczone. 
Kolejne pół wieczoru szukaliśmy budki z szoarmą lub innym, tanim jedzeniem. Po dwóch godzinach spaceru po mieście udało nam się w końcu zjeść lokalny fastfood. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu alkohol w sklepie można kupić tylko do godziny 23.00 (było chwilę przed północą)... wróciliśmy do hostelu... skład dziewczyński udał się pod prysznic, a chłopaki w tym czasie zorganizowali piwa.
Pomógł im kolega z naszego hostelowego pokoju, również Polak. Wiktor - krakus mieszkający w Warszawie, rzucił pracę i postanowił ruszyć w świat. Na drugi dzień podobnie jak my ma ruszyć Koleją Transsyberyjską do Irkucka. W pierwszym momencie nie przeszło nam nawet przez myśl, że kilka kolejnych dni spędzimy razem, chwilę później porównaliśmy nasze bilety - ten sam pociąg, ten sam wagon, łóżko obok nas. Jest nasz już piątka! Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, poszliśmy spać. 

W hostelu  gorąco, widmo ospy dodaje smaczku, rano panowie z obsługi noszą maseczki na twarzach... przygodowo na całego! Około godziny 11:00 opuszczamy chorobowy przybytek, w sklepie robimy przedkolejowe zakupy... piwo, wódka, wino, słodkości. Obładowani niczym nepalscy tragarze, ze stacji metra Biblioteka Lenina jedziemy
Dworzec Jarosławski
na Dworzec Jarosławski skąd odjeżdżają pociągi Kolei Transsyberyjskiej. Ania z Maćkiem wymieniają bilety na trasę Irkuck – Władywostok. O 12:40 na tablicy pojawiła się informacja, że nasz pociąg odjedzie z peronu 2. Dworzec duży (16 peronów), Ania pyta przypadkową 
dziewczynę czy wie gdzie jest wspomniany peron. Nika (dziewczyna o pięknych oczach) poszukuje tego samego pociągu co my, jej kuszetka jest w tym samym wagonie....Jesteśmy już w szóstkę! Lokomotywa ciągnęła 19 wagonów, nasz miał nr 5. Krasnaje prowadnice* sprawdziły nasze bilety. Weszliśmy do pociągu. Dnia 08.08.2013r. o godzinie 13:05 rozpoczęła się nasza podróż słynną Koleją Transsyberyjską!!

* prowadnica - osoba pilnująca porządku w trakcie jazdy pociągu oraz na postojach (dwie osoby na jeden wagon).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz